Oprocentowanie lokat 2021: Dlaczego w bankach nie ma dobrych lokat
0,01%, 0,05%, 0,1% - takie stawki dominują w tabelach oprocentowania lokat bankowych. Co spowodowało, że oszczędzanie nagle przestało się opłacać? I co w tej sytuacji mogą zrobić posiadacze wolnej gotówki?
Mówiąc najprościej, problemom oszczędzających winne jest nałożenie się na siebie dwóch zjawisk. Po pierwsze, banki płacą klientom za depozyty tyle co nic, bo rekordowo niskie są stopy procentowe NBP, obniżone niemal do zera po to, by pomóc gospodarce odzyskać siły po pandemii. To jednak jest przekleństwem dla oszczędzających. Skoro bank może tanio pożyczyć pieniądze na rynku międzybankowym, nie ma żadnego powodu, żeby rozpieszczać klientów wysokim oprocentowaniem depozytów. A dodatkowo nawet od tych groszowych odsetek trzeba zapłacić 19% podatku od zysków kapitałowych, czyli tzw. podatku Belki.
ZOBACZ TEŻ: Co się bardziej opłaca? Kredyt w banku czy pożyczka pozabankowa
Drugim winnym jest inflacja, która – nawet jeśli już nie straszy tak, jak kiedyś - to i tak niepostrzeżenie zjada część wartości naszych pieniędzy (według ostatniego odczytu GUS, za luty – 2,4% w skali roku). A z prognoz ekonomistów wynika, że szybko się to nie zmieni. Według NBP najbardziej prawdopodobny jest scenariusz, że przez kolejne trzy lata będzie wynosiła około 3% rocznie (taka wartość wynika z tzw. projekcji centralnej inflacji).
O jakiej lokacie bankowej można powiedzieć, że jest dobra? Tylko o takiej, która zagwarantuje, że wartość naszych oszczędności w banku nieco wzrośnie. To, co dobrze brzmi w teorii, w praktyce wygląda już jednak znacznie gorzej. Ochronić oszczędności przed skutkami trzyprocentowej inflacji pozwoliłaby dopiero lokata bankowa z oprocentowaniem około 3,7% w skali roku (pamiętajmy, że 19% zysku pochłonie podatek Belki). A gdzie można znaleźć takie lokaty? Odpowiedź jest bardzo rozczarowująca: niestety nigdzie. Banki, nie mają powodu, by płacić za depozyty aż tyle i to niestety widać w cennikach. Według statystyk NBP w styczniu br. (to najnowsze dostępne dane) średnie oprocentowanie nowo zakładanych depozytów terminowych wynosiło… zaledwie 0,1-0,4%, w zależności od typu lokaty. I można przypuszczać, że od tego czasu jeszcze się zmniejszyło.
Czy to powód, żeby całkiem machnąć ręką na odsetki i trzymać oszczędności na nieoprocentowanym koncie osobistym? Stanowczo nie! Wciąż ma znaczenie, czy w skali roku bank zapłaci nam 0,4% czy 0,01% - nawet jeśli realnie oznacza to tylko nieco mniejszą lub nieco większą stratę.
A czy są jakieś lepsze możliwości? Zamiast oszczędzać, można inwestować, na przykład w nieruchomości, waluty, surowce czy bitcoiny. To jednak propozycja dla osób akceptujących wysokie ryzyko, a więc nieodpowiednia dla większości tzw. drobnych ciułaczy. Natomiast tym, dla których bezpieczeństwo jest ważniejsze niż potencjalne zyski, podpowiadamy jeszcze trzy inne możliwości:
- Tak zwane lokaty z premią, czyli takie, gdzie za założenie depozytu dostajemy nie tylko odsetki, ale też dodatkowy bonus, np. 100 zł. To znacznie podnosi ich opłacalność.
- Obligacje skarbowe. Rentowność tych długoterminowych jest powiązana z inflacją, a to sprawia, że dobrze chronią realną wartość oszczędności.
- Inwestycje w jednostki funduszy – choć tu trzeba podkreślić, że nawet te najbezpieczniejsze fundusze wciąż są bardziej ryzykowne niż lokaty bankowe.