Czeka nas zimowy dramat! Rachunki za ogrzewanie nas dobiją!

2021-03-05 16:44
Ogrzewanie/ zdj. ilustracyjne
Autor: pixabay.com Ogrzewanie/ zdj. ilustracyjne

Pozostanie Polski przy węglu dodatkowo obciąży gospodarstwa domowe - wskazuje analiza Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Według ekspertów miesięcznie opłaty gospodarstw domowych za nośniki energii mogą wzrosnąć w 2030 r. nawet o 60 zł.

PIE zwraca uwagę, że energia elektryczna i ciepło stają się coraz ważniejszymi elementami gospodarki.

- Dzieje się tak ze względu na rosnące zapotrzebowanie, wysokie koszty wytwarzania, a także rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 - tłumaczy analityk zespołu energii i klimatu PIE Wojciech Rabiega. Wskazuje na projekcje cen energii elektrycznej w Unii Europejskiej, które według różnych źródeł "zakładają wzrost cen od 30 do 40 proc. w 2030 r.

 Jak podkreśla PIE, istotnym elementem dyskusji o transformacji energetycznej w Polsce jest wpływ na budżety gospodarstw domowych.

 Eksperci przypominają, że scenariusz dekarbonizacyjny PEP zakłada transformację energetyczną polskiej gospodarki do 2040 r., która została przedstawiona w dokumencie "Streszczenie. Polityka Energetyczna Polski do 2040 r.". Koszt inwestycji w sektorach paliwowo–energetycznych oszacowany został na 890 mld zł i "wprowadzi Polskę na ścieżkę gospodarki niskoemisyjnej poprzez realizację sprawiedliwej transformacji energetycznej, rozwój OZE, poprawę efektywności energetycznej oraz poprawę jakości powietrza".

ZOBACZ TEŻ: Wypłaty z Tarczy Finansowej 2.0 przedłużone! Do kiedy firmy mogą dostać pieniądze?

 Alternatywnym wariantem, jak wskazuje PIE, jest scenariusz "czarny", który zakłada utrzymanie obecnego status quo sektorów paliwowo-energetycznych, miksu energetycznego, jak i kluczowych inwestycji. "Przyjęto w nim m.in. utrzymanie produkcji energii elektrycznej na stałym poziomie do 2040 r. czy renowację i modernizację obecnie istniejących węglowych mocy wytwórczych, a nakłady inwestycyjne w tym scenariuszu oszacowane zostały na 1064 mld zł" - wyjaśnia Rabiega.

 Według PIE miesięczny koszt gospodarstw domowych za nośniki energii wzrośnie o 60 zł w "czarnym" scenariuszu oraz o 51 zł w scenariuszu dekarbonizacji (przy wydatkach rzędu 122 zł w 2018 r. średniomiesięcznie na osobę). Zmiany w kosztach energii dla gospodarstw domowych uwzględniają zmiany zapotrzebowania na energię, jak i zmiany struktury nośników energii - wyjaśniono.

 Scenariusz status quo ("czarny") zakłada, że w 2030 r. struktura wykorzystania paliw na ogrzewanie mieszkań przez gospodarstwa domowe pozostanie niezmieniona w stosunku do tej z 2018 r.

 PIE zwraca uwagę, że w scenariuszu dekarbonizacji PEP2040, gospodarstwa domowe na skutek termomodernizacji budynków w mniejszym stopniu zużywają paliwa kopalne do ogrzewania mieszkań oraz ograniczają wykorzystanie ciepła sieciowego. "Rozwój technologiczny, wzrost zamożności społeczeństwa czy podniesienie komfortu życia (klimatyzacja mieszkań, inteligentne systemy sterowania, ogrzewanie elektryczne) spowoduje wzrost zużycia energii elektrycznej przez gospodarstwa domowe" - wskazano.

 Dodano, że w scenariuszu dekarbonizacyjnym (bazującym na PEP) w 2030 r. koszt nośników energii na osobę w gospodarstwie domowym jest o 42 proc. wyższa niż w 2018 r, natomiast w scenariuszu "status quo" - o 49 proc. wyższy.

SPRAWDŹ: Prezes NBP: co najmniej do 2022 r. inflacja będzie zgodna z celem inflacyjnym

 PIE szacuje, że zapotrzebowanie na ciepło i energię elektryczną w scenariuszu dekarbonizacji w 2030 r. będzie o około 3 proc. niższe niż w scenariuszu status quo. "Niższe zapotrzebowanie na ciepło i prąd wynika w głównym stopniu z termomodernizacji budynków" - wyjaśniono. Przekłada się to na mniejsze zużycie węgla przez gospodarstwa domowe, które obecnie w 23 proc. wykorzystują węgiel jako paliwo w urządzeniach grzewczych.

 Z drugiej strony czynnikiem, który zwiększa zapotrzebowanie na energię, jest użycie prądu w gospodarstwach domowych. "Energia elektryczna w większym stopniu będzie wykorzystywana również do zasilenia urządzeń domowych, ogrzewania a także do zasilenia samochodów elektrycznych" - stwierdzono. Analitycy zauważyli, że obecnie ładowanie samochodu elektrycznego z sieci domowej jest dwu-trzykrotnie tańsze niż w stacjach szybkiego ładowania.

 PIE zastrzega, że relacja kosztów w powyższych szacunkach może zmienić się, bo zależy ona od wielu czynników.

- Dotyczy to założeń antycypowanej ścieżki cen uprawnień do emisji CO2, założonego miksu wytwarzania energii elektrycznej i ciepła (a tym samym intensywności emisji energii) oraz amortyzacji i inwestycji w moce węglowe, co podniosłoby koszty energii elektrycznej dla użytkownika końcowego - zaznaczono.

Awarie ogrzewania paraliżują stolicę!
Najnowsze